Kilka miesięcy temu wspominałem o problemie z brakiem możliwości spania przez zachowanie kotów o późnej porze – hałasowały, biegały, miauczały czy ganiały się jak na Grand Prix.
Po momencie przeprowadzki sprawa trochę zmieniła swe znaczenie, bo choć nadal wieczorna pora to dla kotów pora na zabawę, to w godzinach nocnych jest spokój.
W tym momencie Ruda postanowiła jednak, że nie ma lekko, i nadal będzie nie dawała spać. W jaki sposób? Ano zdecydowała ona o regularnym budzeniu równo o czwartej nad ranem. Drapanie w drzwi, śpiewanie, wredne gryzienie roślin, zrzucanie rzeczy z półek. To tylko niektóre z jej sposobów na wybudzenie.
A właściwie, dlaczego chce obudzić? Prosta sprawa – czwarta nad ranem, kot jest głodny, potrzebne jest jedzenie. Jak temu zapobiec? Do tej pory trzeba było wstawać o tak wczesnej godzinie i nakarmić kota, lecz teraz narodził się pomysł aby zakupić dozownik do karmy.
Na rynku jest mnóstwo wersji do dozowników, wiele z nich jest jednak wyłącznie na karmę suchą. Niezależnie od ich przeznaczenia, jest to niezwykły gadżet zazwyczaj z ogromną ilością funkcji. Domyślnie w najnowszych dozownikach możemy znaleźć nawet możliwość nagrania własnego głosu i przywołania pupila do miski.
Tym razem warto było postawić jednak na klasyczny, obracający się dozownik w kształcie wielkiej miski ustawiany na czas.
Dokładniej tłumacząc, jak działa – dozownik posiada cztery sloty na jedzenie (suche/mokre) oraz obracającą się pokrywkę. Dodatkowo, musimy ustawić timer na przestawianie się co 4, 8, 12 lub 24 godziny. Po czterech obróceniach wyczyszczamy dozownik, nakładamy karmę do wszystkich miejsc i… voila!
Czy warto? Jak najbardziej. Teraz wszyscy są zadowoleni – i kot, bo jest najedzony, i człowiek, który może spokojnie się wyspać.